Choroba

Pisać o chorobie? Jak uważacie…

Z jednej strony chciałem, aby ta strona była radosnym wspomnieniem,
z drugiej natomiast.. Choroba zajęła przecież 10% Jej życia…

Pięć lat to jakby jedna chwila…
A ile może trwać przepełnione aż tak nieludzkim cierpieniem?
Czy da się to w ogóle wytrzymać?

To był święty i wyjątkowy okres.
Nie może go zabraknąć na tej stronie.

Jak Stasia przyjęła chorobę, jakie było Jej podejście do cierpienia.
jak bardzo chciała walczyć… Na kogo pomoc mogła liczyć,
co było naszą nadzieją a co ją odbierało…

Dzisiaj już się chyba nie umiera na starość.
Są tylko wypadki i nowotwory.

 

Pomoc cierpiącym

Mama trafiła w dość nietypowy sposób na wspaniałych ludzi,
którzy wskazali Jej nową nadzieję – drogę do Paryża.
To m.in. dzięki nim, udało się zorganizować długi,
przepełniony nadzieją wyjazd na naświetlania.
O tym również niebawem.

Ostatnio dowiedziałem się o małym chłopczyku,
którego po powrocie z przedszkola rozbolała głowa.
Diagnoza była błyskawiczna, rak mózgu.

Wróciło do mnie znów uczucie bezsilności i beznadziei.
Cóż mogłem zrobić.. Dzięki cierpieniu mamy – jedynie
dogłębniej zrozumiałem dramat rodziców i malucha.

Jedyne co mi zostało, to przekazać choć trochę informacji,
nt. leczenia protonowego. Cieszę się, że rodzicę malucha
podjęli walkę o zorganizowanie funduszy na to naświetlanie.
Mamie kiedyś pomogli obcy ludzie, zupełnie bezinteresownie.
Chciał bym, aby zamieszczone tutaj informacje nt leczenia
pomogły choćby w najmniejszym stopniu komukolwiek w potrzebie.