Dziesiąta rocznica śmierci

Stasia Gocek     * 13 wrzesień 1955     + 25 luty 2011

Cudowny tydzień w Chorwacji

Zbliża się dziesiąta rocznica odejścia Stasi, ale tym razem chciałbym przybliżyć chwile nie smutne – wręcz przeciwnie bardzo radosne.

Jest rok pierwszej operacji Stasi. Powoli zaczyna wracać do zdrowia po zabiegu, z niecierpliwością czekając na wyniki pobranych wycinków. Wszystko się bardzo przedłuża. I właśnie wtedy synowie stawiają nas przed faktem dokonanym – jedziecie na tydzień do Chorwacji, wszystko jest załatwione. Na nic zdały się nasze protesty, że niby co tam będziemy robić my oboje nauczeni jedynie pracy i nie znający bezczynności. Klamka zapadła nie było odwrotu.

Po przyjeździe na miejsce na wyspę Murter przywitała nas cudowna pogoda, błękitne bezchmurne niebo i lazurowe spokojne morze skąpane w promieniach słońca i tylko my oboje – tego nie można opisać. Stasia już pierwszego dnia pewne sprawy wzięła w swoje ręce ustalają godziny mszy św. w miejscowym kościele, od której zaczynaliśmy każdy dzień. A potem tylko kąpiele w morzu i słońcu przerywane posiłkami pysznej południowej kuchni z dużą ilością wspaniałych dojrzałych owoców. Oboje zadawaliśmy sobie pytanie dlaczego po trzydziestu latach wyjechaliśmy dopiero pierwszy raz, przyrzekając sobie, że od teraz będziemy już jeździć co roku przynajmniej na tydzień. Stasia po odbytej operacji pierwszy raz od półtora roku mogła oddychać nosem nie dusząc się podczas snu. Nie raz patrzyłem na nią śpiącą jak spokojnie i regularnie oddycha. Wierzyłem bardzo głęboko że będzie już wszystko dobrze. Niestety. Po tygodniu opuszczaliśmy z żalem wyspę pięknie opaleni pełni wiary, że czekająca nas przyszłość będzie dla nas łaskawa. Jednak jak się okazało był to jedyny nasz wspólny wyjazd pozostający na zawsze w mojej pamięci.

I teraz chciałbym tutaj podziękować wszystkim synom, którzy swoją stanowczą i zdecydowaną postawą umożliwili nam przeżycie tego wspaniałego szczęśliwego tygodnia, który dał nam tak wiele szczęścia i nadziei mimo, że tak bardzo złudnej.

Uśmiech

To niby tylko uśmiech, a on mną zawładnął.
To tylko oczy, usta, a skradł moją duszę.
I nie da się uwolnić jej dziś mocą żadną,
Dlatego, że ja nie chce i wcale nie muszę.

Ten uśmiech – tak powiedział na stopniach ołtarza.
Gdy stuła powiązała nasze drżące dłonie.
Przez całe życie często wsparcie swe powtarzał.
Aż nadszedł czas rozłąki, kres uśmiechu, koniec.

I z duszą gdzieś uleciał na niebieskie łany,
A ziemię pozostawił w żalu i żałobie.
I innym radość niesie uśmiech mój kochany,
Lecz ja też mam nadzieję także wielką w sobie.

I przyjdzie taka chwila, że rozłąka minie,
A kiedy się to stanie od nas nie zależy.
Wyjdzie mi na spotkanie uśmiech w tej godzinie,
A wierzę ja w to mocno – szczęśliwy kto wierzy.

Pod skrzydłami Michała

Po odejściu Stasi tak bardzo pragnąłem zachować w pamięci wszystkie najdrobniejsze spędzone razem chwile – zachować je tylko dla siebie. Jednak z upływem czasu zrozumiałem że była Ona w moim życiu jednym wielkim dobrem i zachowanie go jedynie dla siebie było by przejawem czystego egoizmu i zachłanności. Przecież miała tak wielu przyjaciół, którzy na pewno o niej nigdy nie zapomną. Dlatego postanowiłem zrobić coś, aby w jakiś sposób zachować pamięć o Stasi i trochę przybliżyć ją innym. Pewnego razu przeglądając zdjęcia z okresu pobytu Stasi w Paryżu przykuło moją uwagę zdjęcie Stasi pod figurą św. Michała Archanioła, którego sprawom w ostatnich latach swojego życia tak bardzo była oddana. Było to w czasie kiedy trwały jeszcze same badania, a Stasia pełna wiary i nadziei przed planowanym zabiegiem spędzała czas na modlitwie, umacniając się codzienną Eucharystią. Powyższego „Michała” odwiedzała podczas całego pobytu wielokrotnie.

Stasia podczas badań na klinice w Paryżu.Stasia pod św. Michałem.
Stanisława Gocek, Paryż, 30 września 2009 r., ok. godz. 19.
Równy miesiąc od przylotu do Paryża.

I stało się – teraz wiedziałem czego szukam i co muszę zrobić. Cały pomysł od razu stanął mi przed oczami. Zaczęły się poszukiwania figurki św. Michała właśnie takiej jak w Paryżu. Musiała być
właśnie taka sama. Zacząłem szukać, a resztę w międzyczasie już sobie poukładałem w głowie. Po zakupieniu figurki wszystko poszło błyskawicznie : kapliczka, tablica i serduszko na obrazki.

Ale teraz zrobiły się schody – gdzie dokonać montażu. Mimo że od dłuższego czasu miałem wybrane drzewo na czerwonym szlaku przed Niemcową, to ostatecznie dzięki pomocy serdecznej przyjaciółki Stasi – Dominiki Kroczek – całość została umieszczona w Dolinie Pamięci na Jackowej Pościeli pod Niemcową. Dzięki przychylności Zarządu Koła PTTK Oddział Beskid w Nowym Sączu powyższa kapliczka mogła znaleźć się w miejscu pamięci ludzi, którzy tak bardzo umiłowali góry niejednokrotnie oddają własne życie.

 

2 październik 2016 r.

W pierwszą niedzielę października 2016 r. podczas corocznej Mszy św. prowadzący ks. dr Andrzej Jedynak kapelan Oddziału PTTK „Beskid” w Nowym Sączu dokonał poświęcenia kapliczki wspominając bardzo ciepło Stasię.

Od tego czasu wielokrotnie odwiedzałem św. Michała uzupełniając obrazki, gdyż chciałbym aby ich nigdy nie zabrakło do końca moich dni. Jest mi bardzo przyjemnie widząc jak przygodny turysta zatrzymuje się przed kapliczką i sięga po obrazek. Czuję, że w tym momencie przesłanie Stasi właśnie się wypełnia. Może któryś z synów przejmie ode mnie kiedyś tą pałeczkę.

Informacje o Dolinie Pamięci – zdjęcia.
http://tarnow.gosc.pl/doc/3480149.Msza-na-Jackowej-Poscieli
http://piwniczna.info/index.php/aktualnosci/8-news/399-polana-jackowa-posciel-miejsce-pamieci-w-beskidzie-sadeckim

Szósta rocznica śmierci

Stasia Gocek     * 13 wrzesień 1955    + 25 luty 2011