Powracające wspomnienia

Mimo upływającego czasu, który powinien zabliźnić wszystko,
co tak bardzo boleśnie zraniło moje życie,
wracam często myślami do tych najtrudniejszych chwil,
chwil spędzonych w samotności, zadumie i modlitwie,
przebywając w miejscach tak bardzo związanych ze Stasią,
tak bardzo przez nią ukochanych.
Tutaj w Rytrze doświadczam niebywałej ulgi,
a zarazem łączności duchowej.
Tu jest mi po prostu bardzo dobrze,
a myślami przelanymi na papier
pragnę podzielić się z przyjaciółmi.

 

Wiosna w Rytrze, 2011

Piękna wiosenna zieleń jak przyjemnie wkoło,
Każda roślinka mała do życia się budzi.
Śpiew ptaków się rozlega – niby jest wesoło,
A mi smutno i wcale nie ciągnie do ludzi.

Tę wiosnę Ty corocznie ochoczo witałaś.
Tu każdą wolną chwilę spędzałaś radośnie.
W oczach błękit fiołkowy ten wiosenny miałaś.
Teraz kiedy odeszłaś to smutno jest wiośnie.

Smutna Twoja rabatka za oknem się ściele,
Radosna wyplewiona minionymi laty.
Teraz bezbronne kwiaty zadusi tu ziele,
Bo swojej opiekunki nie mają już kwiaty.

A dobrze Ci tu było poprzez lat tak wiele.
W tym miejscu Ty spędzałaś tak radosne chwile.
Jak dobrze się tu czuli Twoi przyjaciele,
I jeszcze przez lat wiele wspomną o tym mile.

Ty zaś swoją radością serca napełniałaś,
Wszystkim którzy spotkali Ciebie na swej drodze.
Niosłaś swą radość wszystkim, za nią nic nie chciałaś,
Czemuż ten los okrutny obszedł się tak srodze.

Nie szczędził Ci cierpienia, ba hojny był wielce,
Nadzieję Ci zabierał i to rok po roku.
O jak bardzo cierpiało kochane Twe serce,
Żyjąc z myślą tą straszną – czekając wyroku.

Bóg chciał więc Cię i zabrał bo to prawo Pana,
Może się nad cierpieniem Twoim ulitował.
Głowę Twoją cierpiącą przyjął na kolana,
Bo jak Ty miłowałaś, tak On Cię miłował.

Ja który pozostałem po ludzku to czuję,
Cierpię i miejsca znaleźć nie mogę tu sobie.
Chodząc po śladach Twoich wciąż Cię wypatruję,
I pamiętam com przyrzekł kochana ja Tobie.

Rytro, 25.04.2011 r.
(Równo dwa miesiące po śmierci Stasi)

 

Boże Narodzenie, 2011

(Pierwsze Boże Narodzenie spędzone samotnie)
południe – chodzę po Twoich śladach, tu jest moje miejsce

Kapliczka

Mała skromna kapliczka na skraju Kordowca.
Śnieżka trochę zawiana o zimowej porze.
Lecz samo coś prowadzi każdego wędrowca,
A dziś Ty kroki moje wstrzymujesz tu Boże.

Samotny Chrystus siedzi tu w kamiennej niszy.
Głowę w koronie z cierni na swej dłoni wspiera.
Tu możesz wszystko mówić, tu cię nikt nie słyszy,
Tylko sam Pan Nasz Chrystus i On cię wybiera.

Pozwala mówić wszystko, wylać swoje żale.
Niech się łzy twe strumieniem mu pod stopy leją.
I proś o co chcesz wiernie tylko i wytrwale,
Bo tylko On jedyną dla nas dziś nadzieją.

Więc racz wysłuchać Panie sługę niegodnego.
Zwłaszcza że dzień dziś Panie Twego Narodzenia.
Ty wszystko wiesz o bólu roku minionego,
A czas choć ponoć leczy u mnie nic nie zmienia.

A Pan co widzi wszystko przejrzał moją duszę.
Choć twarz jego kamienna niczym nie wzruszona.
Jedyną mi nadzieją i wierzyć w to muszę,
On Chrystus me cierpienie wziął na swe ramiona.

Mimo że łzy gorące po policzkach płyną,
To w sercu jakby raźniej, coś się rozerwało.
O jakże szczęściem wielkim tu być tą godziną,
I modlić się dziś tutaj przed kapliczką małą.

 

Okno

Okno puste, lecz kwiaty tuż pod nim się ścielą.
Ramy zniszczone, stare z poszarzałą bielą,
Otwarte, wiatr firanką leciuchno porusza.
Oczy swoje wpatruję – wzrokiem rządzi dusza.

Wbrew rozumowi mówi, abym wzroku siłą,
Przywołał na to miejsce postać tak mi miłą.
By Ona puste okno dzisiaj wypełniła,
Ta która mą radością tutaj zawsze była.

Cóż zamknąć oczy, marzyć, cóż mi pozostało,
Już prawie uwierzyłem że mi się udało.
Z lubością się wpatruję przez oczy zamknięte,
I cały gdzieś odpływam w to uczucie święte.

Lecz po niewielkiej chwili, po przejściu ekstazy,
Czas mija i trza przyjąć gorzkie życia razy.
I tylko nieme kwiaty co wiele widziały,
Tę o której dziś marzę – w barwie zachowały.

26.06.2016