Ostatnia prośba…

W niniejszym artykule piszę na temat pięknego wydarzenia.
To chyba najważniejszy post, jaki umieszczę na stronie www.
Najważniejsze będzie zakończenie.

Podzieliłem artykuł na kilka części,
będę je publikował co kilka dni…

– Łukasz.. Chciałam z tobą porozmawiać…

Zdziwiłem się, gdyż nigdy mama tak ze mną rozmowy nie zaczynała.

– Czy coś się stało?

– Nie, ale chciałam cię o coś prosić.
Rozmawiałam już z Adamem, Michałem i Tomkiem.

– Dobrze, zjawie się za kilka chwil. Tylko coś skończę w biurze.

Za kilka minut byłem znowu u mamy.
Nie było rzeczy, której bym jej odmówił. Tym razem było inaczej.

Było późne popołudnie, koniec listopada.
Na polu szaro i wilgotno. Usiedliśmy przy stole.
Z trudem wsłuchiwałem się w słowa mamy, wypowiadane z wielkim bólem.

– Mam tutaj obrazek – MB z Pompei.
Dostałam go zupełnie przypadkiem.
Chciał bym, abyś mi kilka sztuk wydrukował.

– Jasne, nie ma problemu, powiedz tylko ile chcesz. Zaraz będą gotowe.

– No.. dla was, braci, dla taty i może dla dziadków. Zrób 6.

Wziąłem obrazek i wstałem od stołu, aby zaraz zabrać się do pracy.
Mama nagle powiedziała – wiesz… Ta Maryja jest moją ostatnią deską ratunku.

Zdziwiłem się. Obrazek widziałem pierwszy raz, zupełnie mi się nie podobał.
Mało tego, znałem Madonny czczone przez mamę,
ale o Tej usłyszałem pierwszy raz.

– Chcę cię prosić, podobnie jak twoich braci i tatę,
abyście złączyli się w modlitwie
i odmówili tą nowennę razem w mojej intencji.

– Mamo, myślę, że nie będzie problemu, ale co to za nowenna,
czy nie lepiej jakąś bardziej znaną?

– Nie.. To bardzo ważne dla mnie.
Dzisiaj trzy różne osoby przyniosły mi informację o cudownej nowennie.
Nowennie Pompejańskiej. Mam wrażenie, że Maryja daje mi znak,
przez jaką modlitwę chcę mnie uzdrowić – powiedziała.

– Jest tylko jeden problem. Nowenna jest bardzo długa.
Jej odmawianie zajmie ponad godzinę,
przez 50 dni. Nie wolno opuścić ani jednego.
Zaczniemy ją po nowym roku,
bo teraz już niedaleko do świąt.
Wielu przyjaciół obiecało, że dołączy się do nowenny.

– Co? ponad godzinę dziennie przez 2 miesiące?
To szaleństwo! Przecież wiesz, że żaden z nas nie wytrzyma..
Mamo! Idą ferie, chcę z dzieciakami gdzieś pojechać,
sam myślę o Alpach – jak sobie to wyobrażasz??

Mama zasmuciła się trochę, ale dała mi znać,
jak bardzo to jest ważne dla niej.
Nie miałem wyjścia, powiedziałem, że spróbuje, ale nic nie obiecuje,
i do niczego się nie zobowiązuję.

Obraz MB. z Pompei

Wyszedłem w głębi serca czując wściekłość.
Uważałem, że mama nie ma prawa prosić mnie o coś takiego,
czego nie mogę wykonać, ale i nie mogę jej odmówić.
Jeszcze wtedy nie byłem świadomy tego, co ma się wydarzyć
w trakcie i na zakończenie nowenny.